Z uwagi na pogodę i aby nie brać ze sobą dużego bagażu, zastanawiam się nad kupnem ubrań na miejscu. Na jakie ceny mogę liczyć w Afganistanie? Przykładowo ile kosztują spodnie w Afganistanie?
Podczas mojego pobytu w Afganistanie jedno z moich największych zaskoczeń dotyczyło... spodni! Brzmi niepozornie, ale gwarantuję – za zakupami odzieżowymi w tym kraju kryje się prawdziwy kawałek lokalnej kultury i ciekawych codziennych realiów.
Jeśli zdecydujecie się na spacer po ruchliwych ulicach Kabulu, to na każdym kroku natraficie na stoiska pełne tradycyjnych ubrań. Największe wrażenie robią właśnie ceny. W sercu stolicy, zarówno na bazarach jak i w niewielkich butikach, spodnie często kosztują zaledwie 50 do 100 afgańskich afgani (AFN) – to tylko kilka złotych! Dla przyjezdnych z Europy czy Ameryki to niemal jak promocja nie z tej ziemi.
Wyjeżdżając poza Kabulu, do mniejszych miast lub wiosek, można się jeszcze bardziej zdziwić. Tam proste, wygodne spodnie bez problemu znajdziecie już za 20–40 AFN. I choć daleko im do designerskich projektów, są dokładnie takie, jakich potrzebują mieszkańcy – praktyczne, lekkie i idealne na upalny, pustynny klimat. Normalnie ulubionym materiałem jest bawełna – lekka, oddychająca i odporna na codzienne użytkowanie. Chcecie coś bardziej ekskluzywnego? Wełniane przeróbki lub tkaniny sprowadzane z zagranicy potrafią mocno podbić cenę.
Ciekawostką jest, jak bardzo ten rynek różni się od naszego. W Europie czy Stanach Zjednoczonych spodnie to wydatek od kilkudziesięciu do nawet stu euro czy dolarów. Tu, wypychając walizkę kilkoma parami, raczej nie zbankrutujecie. To świetna okazja, by kupić sobie wygodną pamiątkę, która jeszcze długo po powrocie będzie przypominała o innych smakach i tempie życia w afgańskich miastach.
Dla podróżnika odwiedzającego Afganistan taki zakup to znacznie więcej niż tylko praktyczny przedmiot – to namacalny dowód na to, jak różnimy się pod względem codziennych drobiazgów. I szansa, by z pierwszej rukki doświadczyć codziennych realiów mieszkańców. Polecam zerknąć na lokalne bazary nie tylko w poszukiwaniu smakołyków, ale też po to, by zobaczyć, jak niesamowicie barwny (i tani!) może być świat tradycyjnych ubrań.